Sobota, 26 marca 2011 roku - tą datę zna chyba każdy polski kibic skoków narciarskich, data zakończenia kariery przez najwybitniejszego skoczka w historii.
Ale od początku, wszystko zaczęło się już rano, a raczej w "smutny czwartek" 3 marca gdy Adam Małysz po nieudanym dla siebie jak i kolegów konkursie na dużej skoczni w Oslo, w wywiadzie dla TVP ogłosił że to już koniec tej długiej i wspaniałej kariery. Niejednemu kibicowi łezka zakręciła się w oku, niejeden kibic po prostu płakał ( przyznam się szczerze że ja również nie powstrzymałem łez ), ale nie ma się czemu dziwić, w końcu na świat "wypłynęła" wiadomość o tym że człowiek który cieszył nas swoimi pięknymi skokami przez ponad 10 lat, podczas których wzruszyliśmy się wiele razy schodzi ze sceny, dowiedzieliśmy się że "Małyszomanii" już nie będzie, bo to jest koniec, ale trzeba przyznać piękny koniec. Rywal Polaka, Gregor Schlierenzauer w wywiadzie udzielonym po tym konkursie, zresztą dla niego zwycięskim powiedział że Adam jest jego wzorem, oraz że był to najlepszy skoczek w historii. Podczas ceremonii dekoracji tych zawodów, na antenie TVP komentujący W. Szaranowicz również nie powstrzymał się od wzruszenia, wyraźnie było słychać jak głos mu się "łamie", w końcu towarzyszył Adamowi przez wiele lat na jeszcze większej liczbie skoczni ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz